Opowiadanie

Opowiadanie „Furteca” – rozdział 6

Kolejny dzień nie przyniósł dobrych wieści. Jeszcze przed próbą Antro oznajmił towarzystwu, że zawiesza swoje uczestnictwo w zespole. Nikt z grzeczności nie wypytywał o prywatne szczegóły, wystarczyła informacja o tym, że życie chłopaka potoczyło się nieco innym torem i teraz musi skupić się na pracy.


Pieszczocha starała się przyjąć to z uśmiechem, nie okazując smutku czy złości. Żartowała nawet, że muszą co jakiś czas spotykać się na piwie i wymienić opowieściami o tym, co się u nich wydarzyło.

Gdy żegnała się z lisem, Orzeł przyglądał się jej bacznie stojąc obok stolika z kawą. Zawsze mógł wyjaśnić, że czeka na zagotowanie wody, więc nikt szczególnie nie interesował się jego obecnością na uboczu.

Patrząc na Pieszczochę uświadomił sobie, że z każdą złą wiadomością związaną z zespołem, w jej oczach coś gaśnie. Zapewne nie każdy to zauważał, dziewczyna dość dobrze grała nieugiętą liderkę, która zawsze znajdzie pozytywną stronę nawet najgorszej sytuacji. Orzeł wiedział jednak, że to tylko maska, a Pieszczocha tak naprawdę mocno się wszystkim przejmuje. Zespół był dla niej niezwykle ważny. Nie chodziło nawet o to, by zdobyć sławę i na tym zarobić. To było jej prawdziwą pasją i coś, co sprawiało jej czystą radość. Uwielbiała spotykać się na próbach, grać razem, komponować utwory, dyskutować o ulubionych wykonawcach. Mimo tak wielkiego oddania muzyce, los nie był dla niej łaskawy. Wydawać by się mogło, że zespół, w którego wkłada tyle serca, zaczyna się rozpadać.

* * *

Gdy Antro wyszedł, Pieszczocha położyła dłonie na biodrach i jak gdyby nigdy nic zapytała, czy wszyscy są gotowi do ćwiczeń.

Marti przytaknął majstrując coś przy kluczach gitary, nie wydawał się szczególnie zmotywowany. Każdy wiedział, że jego myśli od paru dni są w zupełnie innym miejscu.

Lenka siedziała na kanapie i przeglądała notatki z ostatniej próby. Nie mogła znaleźć jednej kartki z nutami. Pieszczocha uśmiechnęła się pod nosem z myślą, że pewnie tak jak zwykle, notatki jej koleżanki zostały zgubione w najmniej spodziewanym miejscu. W tym zespole wszystko wydawało się codziennością, nawet gdy ktoś zostawił kostkę do gitary w lodówce.

Orzeł po chwili dołączył do grupy. Faktycznie przygotował kawę, która podzielił się z resztą zespołu. Napój był zbyt gorący do picia, więc uznano, że wpierw zagrają z dwie piosenki.

Czas mijał jak zwykle. Przynajmniej z pozoru. Choć każdy zachowywał się standardowo, w głowach kotłowały się różne myśli. Co ciekawe – u każdego członka zespołu te dotyczyły zupełnie innego tematu. Jedynie u Pieszczochy przemyślenia powiązane były z Furtecą.